NanoVNA - którą mam wersję ?
- Szczegóły
- Odsłony: 47104
Nano - oryginał czy kopia, a jeśli tak to jaka?
Jeśli oryginałem jest to co stworzył edy555, to raczej wszystkie obecnie sprzedawane NanoVNA są jedynie klonami pierwowzoru.
Artykuł ten dotyczy pierwotnej wersji NanoVNA (najbliżej wzorca, wersji skonstuowanej przez edy555). Istnieją już wersje "rozbudowane". W zakresie tak układu czy oprogramowania daleko "odbiegły" od pierwowzoru. Często pozostała jedynie idea. A i też nie zawsze. Większy wyświetlacz, inny system OS i inne - znacznie - większe pieniądze do wydania... :)
Oferty dotyczą różnych wersji kopii (podstawowego wariantu) NanoNVA, występują m.in. w następujących odmianach:
- z ekranowanymi stopniami Tx oraz Rx oraz bez ekranów,
- różnymi mieszaczami,
- różnym firmwarem (w tym takim, który nie pozwala na szybkie sprawdzenie jego wersji :),
- z elementami SMA (otwarty kołpak, zwora, terminator 50om, dwa kabelki - 30cm - z "męskimi" wtykami) niezbędnymi do kalibracji przyrządu lub bez nich,
- z akumulatorami Li-Po (o różnej pojemności: 150mAh-250mAh) lub bez nich (ale z gniazdem do ich podłączenia),
- "usterkami" w nadrukach na obudowie :o ,
- obudowie koloru czarnego lub białego ;), dodatkowo z elementami graficznymi (Gekon), itd.
Wytłuściłem te elementy, na które IMO warto zwrócić uwagę.
Czy te różnice są istotne? Kupiłem wersję bez akumulatora (to był mój wybór) i bez ekranów - tego już nie wiedziałem, a na zdjęciach nie było widać. Dodatkowo na przednim panelu brak było oznaczenia "CH0" (na zdjęciach ofertowych były) oraz opisu gniazda USB, włącznika oraz manipulatora. Ale za to moje tulejki dystansowe są ze szczero mosiądzu! Bo zdarzają się wersje z tulejami z... poliamidu.
Należy mieć świadomość, że jest to przyrząd dla hobbystów, mający im pomóc, ale:
- brak ekranów najczęściej wskazywany jest jako poważna "niedoróbka", gdyż rzutuje ja dokładność pomiarów Przejawia się to w zauważalnym podniesieniu poziom "tła" oraz różnicach (zwłaszcza dla wyższych częstotliwości) w pomiarach wykonywanych "z ręki" w stosunku do pomiarów gdy urządzenie leży swobodnie na np. stole.
Wydaje się, że stosunkowo łatwo dodać własne ekrany. Warto tu jednak zwrócić uwagę, na fakt, że masy części Tx i Rx są rozdzielone. I należy to uwzględnić podczas dodawania własnych ekranów.
- różnice w firmware są dość znaczne. Przykładem może być fakt, iż udostępniono firmware o zwiększonym rozmiarze czcionek czy też oprogramowanie systemowe dedykowane dla zastosowania NanoVNA jak analizatora antenowego.
Dość szybko wprowadzane są nowe funkcjonalności, modyfikowane "stare" funkcje czy poprawiane dostrzeżone błędy, usterki w działaniu urządzenia.
W takcie pisania tego artykułu pajawiły się dwie nowe wersje.
Warto zatem często odwiedzać Grupę NanoVNA (wymaga to rejestracji) czy też zaglądać do materiałów udostępnionych w zasobach Google.
- brak elementów SMA niezbędnych do kalibracji (o ile nie wykonasz ich we własnym zakresie) praktycznie wyklucza używanie przyrządu, gdyż pierwszym zabiegiem po jego uruchomieniu winna być kalibracja.
Odpowiednia modyfikacja wtyków SMA (rozwarty, zwarty, terminator 50om) nie jest zbyt skomplikowana, ale... nie jest pewne czy (dla całego zakresu badanych częstotliwości) uda nam się uzyskać odpowiednie parametry. Patrząc na ceny osobno kupowanych elementów kalibaracyjnych zauważalne jest to, że ich cena (w przypadku zestawu hobbystycznego) to ok. 1/3 wartości zestawu.
Podkreślenie "hobbystyczne" nie jest pozbawione sensu. Wartość dpowiednich elementów z "półki profi" wielokrotnie przekraczają cenę pełnego zestawu NanoVNA.
- urządzenie może być zasilane bezpośrednio z portu USB. Wydawałoby się zatem, że akumulator (Li-Po) nie jest niezbędny. Jednak jego brak prędzej czy później (z naciskiem na wcześniej) zostanie zauważony.
Ważna informacja:
W przypadku NanoVNA kupowanych bez akumulatora (ale posiadających gniazdo do jego podłączenia) oraz podłączania do niego niestandardowego akumulatora !_ZANIM_! "wetkniesz" wtyczkę do gniazda obowiązkowo(!!!) sprawdź zgodność ich polaryzacji.
U mnie akumulator (od innego dostawcy) miał wtyczkę o odmiennej (w stosunku do NanoVNA) biegunowości..
Reasumując: trzeba zatem uważnie czytać oferty. Choć nie wszystko na zdjęciach ofertowych widoczne jest już "na pierwszy rzut oka".
Nie brakuje również opinii na temat samego przyrządu oraz jakości jego wykonania. Powstaje zatem pytanie: warto kupić czy nie?
Osobiście skłaniam się do opinii: "używaj i ciesz się". Pamiętając o: celu w jakim został stworzony (dla hobbystów, gdyż nie ma parametrów urządzenia referencyjnego), zasadach użytkowania (m.in. kalibracja dla pasma pomiarowego).
Ale najlepiej jeśli wyrobisz sobie zdanie sam zapoznając się z informacjami publikowanymi na Grupie NanoVNA (wymaga rejestracji). Warto również skorzystać z materiałów udostępnionych w zasobach Google.
Co zrobić, od czego zacząć?
Następnie po prostu sprawdź czy urządzenie działa. Zwróć uwagę przede wszystkim na:
- czy (i jak) działają: włącznik oraz manipulator (kółko) pozwalający sterować (nie tylko) kursorem na ekranie,>
- czy obraz na ekranie (linie siatki) są odpowiednio ułożone względem otworu w panelu przednim. Zdarzają się egzemplarze z krzywo zamocowanym wyświetlaczem,
- czy oporowy ekran dotykowy reaguje (występuje "małe" opóźnienie, ale to normalne) na dotknięcie i pozwala wywołać/modyfikować menu, itd.
Naładuj akumulator. Ten, który otrzymałeś jest w stanie "transportowym", czyli naładowany do ok. 50% pojemności..
Sprawdzenie "od podszewki" :)
Warto sięgnąć po śrubokręt krzyżakowy. I sprawdzić co "to to" ma w środku. Przesłanką ku temu są bardziej lub mniej krytyczne uwagi dotyczące wykonania płytki.
Prawdę powiedziawszy w przypadku mojego egzemplarza wyglądało to OK. O braku ekranów (i początkowo - zgodnie z moim wyborem - akumulatora) chyba już wspominałem. Wszystko trzymało się "kupy". Nic nie odstawało. Jeśli czegoś brakowało to "dyskretnie".
Pewnym "odkryciem" było stwierdzenie, że 2 z 4 pinów masowych gniazd SMA nie zostało przylutowanych. Widać, że projektant PCB sporo uwagi poświęcił na połączenie (poprzez przelotki) mas z obu stron PCB. Ale montażysta nie wykorzystał "superprzelotki" jaką jest gruba masa gniazda SMA. Dla zasady - poprawiłem....
Pewien niepokój wzbudziły we mnie "nieobsadzone" pola lutownicze, ale po konfrontacji płytki z (opublikowanym!) schematem okazało się, że np. brakującego na płytce rezystora R15 nie ma na schemacie.
Nieco inaczej ma się sprawa z diodą D2. Jej miejsce jest (najprawdopodobnie) puste i/lub zasłonięte przez osłonę gniazda do przyłączenia akumulatora.
W wielu przypadkach wynika to z faktu, że zaimplementowane ("fabrycznie") firmware nie wspiera monitorowania stanu akumulatora.
Kupiłem NanoVNA bez akumulatora i dostawca - "wychodząc na przeciw" - zainstalował gniazdo do jego przyłączenia. Ale ono mi w tym miejscu... przeszkadza. Dlaczego wyjaśnia obrazek po lewej.
Skok do wykazu artykułów poświęconych NanoVNA, ewentualnie do Warsztatu krótkofalowca